poniedziałek, 28 marca 2011

Zaginiony symbol- Dan Brown

Bardzo dobrze napisana książka, wciągająca. Pomysł fabuły wyjątkowo przypadł mi do gustu. Podoba mi się podejście, że nie ma filozofii, ani religii jedynej prawdziwej, lepszej od pozostałych. Idea wyższości umysłu nad ciałem, ukryty potencjał ludzkiej świadomości, tematyka Zaginionego symbolu jest mi najbliższa z wszystkich książek Browna.
Oczywiście do wszystkich rewelacji podchodzę z dystansem, nie mam wątpliwości, że jest to fikcja literacka. Ale szanuję Browna za to, że ma odwagę się zastanawiać i stawiać potencjalne odpowiedzi na pytania, które nurtują ludzi od zarania dziejów. Nie istnieje dla niego tabu. Z pewnością przeczytam jeszcze nie jedną książkę Dana Browna, ponieważ dla mnie jego nazwisko na okładce to gwarancja dobrej lektury.

sobota, 26 marca 2011

Pokolenie Porno

Antologia 10 współczesnych dramatów autorstwa polskich dramatopisarzy.
Bohaterami dramatów są ludzie w różnym wieku, pochodzący z różnych środowisk, klas społecznych. Wszystkie utwory łączy jednak to, że ukazują współczesną polską rzeczywistość i jej problemy.
W jednym z dramatów pt."Zabij ich wszystkich" poruszył mnie motyw pokolenia sprzedawców. Sam termin moim zdaniem bardzo dobrze oddaje to czym jest obecne pokolenie- ludźmi, którzy po skończonych studiach z braku innej perspektywy muszą godzić się na pracę poniżej swoich kwalifikacji.
Duże wrażenie zrobił na mnie również dramat pt. "Podróż do wnętrza pokoju" opowiadający o człowieku, który nie potrafi żyć, nie umie poradzić sobie w dżungli życia, w zewnętrznej rzeczywistości. Zamyka się w bezpiecznych czterech ścianach. 
Dramaty skłaniają do refleksji, wstrząsają, są jak kubeł zimnej wody.
Lektura zdecydowanie godna polecenia!

wtorek, 22 marca 2011

Czarodziecielstwo- Terry Pratchett

To pierwsza przeczytana przeze mnie książka Terry'ego Pratchett'a. Lekka, zwariowana i bardzo zabawna historia. Sympatyczni bohaterowie. Najbardziej przypadł mi do gustu Bagaż :)

Czas spędzony z tą książką to po prostu czysty relaks w wiosenne słoneczne popołudnie.

niedziela, 20 marca 2011

Lolita- Vladimir Nabokov

Historia miłości pewnego pedofila.

"Była to miłość od pierwszego wejrzenia, od ostatniego wejrzenia, od każdego, wszelkiego wejrzenia."

Miłość Humberta do Lolity była zachłanna, samolubna i okrutna, jednak mimo wszystko była to miłość, wielka miłość.

Najbardziej współczuję Lolicie, której jeden mężczyzna złamał serce, a drugi życie.

piątek, 18 marca 2011

Kronika Ptaka Nakręcacza

Mam mieszane uczucia. Zupełnie nie wiem co myśleć. Spodziewałam się, że na końcu wszystko się wyjaśni i niby jest wyjaśnienie, ale czuję jakiś niedosyt. Nie jestem przyzwyczajona do tego typu powieści. Mam wrażenie, że autor pragnie, żeby czytelnik sam "odkrył" rozwiązanie, sam połączył ze sobą wszystkie wątki i osoby. Być może jeszcze wrócę do tej książki, bo pytania pojawiające się w mojej głowie na pewną nie dadzą mi spokoju. Cóż jestem fanką kryminałów i lubię jasne, logiczne wyjaśnienia. Tutaj po przeczytaniu ostatnich słów wciąż pozostaje wiele niedopowiedzeń.

poniedziałek, 7 marca 2011

Niewinna krew- Phyllis Dorothy James

Pomysł dobry, ale wykonanie niezbyt. Dialogi sztuczne. Przebieg wydarzeń nieprawdopodobny. Reakcje Phillipy dziwne, jest zbyt zimna i nieczuła. Z jednej strony drewniana, beznamiętna, z drugiej wygłasza jakieś melodramatyczne mowy. Książka miejscami bardzo nużyła. Bardzo mnie rozczarowała.

Samotny mężczyzna- Christopher Isherwood

Bardzo dobra książka z zaskakującym ( jak dla mnie) finałem. Świetne błyskotliwe dialogi.  Książka mądra, poruszająca i niezapomniana, na pewno jeszcze do niej wrócę, a tymczasem dla porównania obejrzę film.
--------------
Książka o niebo lepsza!!!

Haruki Murakami- O czym mówię, gdy mówię o bieganiu.

Haruki Murakami mówi nie tylko o bieganiu, ale również o tym co jest potrzebne, żeby być dobrym pisarzem (talent, koncentracja, wytrwałość), o starzeniu się, przezwyciężaniu własnych słabości i ograniczeń. Dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy o życiu osobistym autora, o jego pasjach (zbieranie płyt), o tym jakiej muzyki lubi słuchać podczas biegania.
Haruki Murakami to człowiek niesamowicie interesujący ( dzięki tej książce bardziej zainteresowałam się Murakamim i koniecznie muszę przeczytać jakąś jego powieść). Niesamowite jest to z jakim uporem realizuje swoje cele. Napotykając na swojej drodze przeszkodę nie spocznie dopóki jej nie pokona. Nic nie jest w stanie go powstrzymać, gdy sobie coś postanowi. Czytając jego zapiski miałam wrażenie, że to jakiś nadczłowiek, heros, prawie bóg uwięziony w ciele człowieka. Murakami może wszystko. Swoim postępowaniem udowadnia,że wystarczy chcieć a można bardzo wiele osiągnąć. Haruki Murakami ciągle podwyższa sobie poprzeczkę. Nie spoczywa na laurach, gdyż zawsze może być lepiej. Na pierwszym rozdziale książki pojawia się zdanie:"Ból jest nieunikniony. Cierpienie jest wyborem".Murakami nie daje się pokonać bólowi. Jego mięśnie bolą, ale on mówi im, że mają wytrzymać, jego ciało musi go słuchać, to on nim kieruje, a nie odwrotnie.

Brett Battles- Czyściciel

Dostałam tę książkę za free w Świecie Książki. Spodziewałam się, że skoro dostałam ją za darmo to będzie nudna i ogólnie słaba a wcisnęli mi ją bo i tak nikt by jej nie kupił.
Na szczęście Czyściciel mile mnie zaskoczył. Lektura była prawdziwą przyjemnością. Szybka, wartka akcja, nagłe zwroty akcji, ciekawa, niekiedy zaskakująca fabuła. The Cleaner to dobra sensacyjna lektura. Pościgi, strzelaniny, zasadzki, spisek na skale międzynarodową to wszystko i jeszcze więcej można znaleźć w tej książkę. Kolejnym plusem jest to, że mimo, że nie jest to dzieło wybitne, to jednak miejscami na prawdę daje do myślenia np. na temat nienawiści, chorej urojonej, zarówno do drugiego człowieka, jak i do całej grupy etnicznej. Trochę mi to zmroziło krew w żyłach, że komuś mogą po głowie chodzić takie pomysły jak eksterminacja całego narody, a to przecież całkiem realne jak pokazuje historia.
Książkę serdecznie polecam :)

Bezsenni- Graham Masterton

Co ta dziewczyna dała mi do czytania! Nic dziwnego, że Miasteczko Salem jest dla niej nudne, przy Bezsennych książka Kinga wydaje się być lekturą dla przedszkolaków. Już w 1 rozdziale dzieją się rzeczy po prostu makabryczne. John O'Brien ma zostać najmłodszym sędzią Sądu Najwyższego w historii. Helikopter, którym leci na zaprzysiężenie rozbija się. Pasażerowie- pilot,sędzia, jego żona i córka, oraz Dean asystent z Departamentu Sprawiedliwości- żyją, ale zostali uwięzieni w środku, mają unieruchomione kostki. Pojawia się w końcu pewien człowiek, niestety nie jest on ratownikiem. Mężczyzna po kolei zabija pasażerów w okrutny, makabryczny sposób. Za pomocą nożyc do cięcia metalu najpierw rozłupuje głowę pilotowi, potem odcina obie nogi Deanowi. Żonę sędziego przecina pionowo na pół (od łona po głowę). Potem jak już zostaje tylko sędzia i jego córka mężczyzna każe sędziemu dokonać wyboru: ty, czy ona, kto ma żyć? John musi udowodnić czy rzeczywiście jest tak uczciwy i prawy jak się wydaje...
Makabra, ale interesująca ^^
-----------
Nareszcie dotarłam do końca. Było trochę ciężko, ponieważ z powodu brutalności i okrucieństwa musiałam kilka razy przerywać czytanie i ochłonąć. Jestem dość wrażliwa i miałam problem z przebrnięciem przez opisy tych wszystkich okropieństw wyrządzonym Elaine Parker i Sissy. Totalnie wstrząsnęła mną tortura z kotem... Generalnie czytając tą książkę nie mogłam patrzeć na jedzenie, bałam się, że mogłoby to się skończyć torsjami. Może trochę przesadzam, ale książka jest na prawdę mocna. Przy Mastertonie King jest autorem powieści dla dzieci. King mistrzem grozy? No nie wiem... Wracając do bezsennych, pomysł z wysysaniem adrenaliny słaby, trochę mi to nie pasowało do tak potężnych, groźnych istot.Ale generalnie historia ciekawa, mająca ręce i nogi. Nie podobała mi się śmierć Azazela, to poszło zbyt łatwo i zbyt szybko. Natomiast cała reszta zakończenia- zniszczenie Bezsennych- była bardzo dobra. I ta końcówka z Jacqueline i panem prezydentem- genialna :)
Polecam ludziom o mocnych nerwach!

Agatha Christie- Nemezis

Zdarzało się już, że jakaś książka Agathy Christie mnie nie powaliła na kolana, zdarzało się, że odgadłam kto jest mordercą. Ostatnio nawet dzieje się tak często, znam już mniej więcej tok myślenia autorki, jeśli mogę się tak wyrazić, wiem kto jest najbardziej prawdopodobną osobą na mordercę, wiem na co zwracać uwagę, w którym miejscu jest wskazówka a w którym zmyłka. Nie pamiętam kiedy byłam w wielkim szoku dowiadując się kto jest mordercą. Wniosek z tego taki, że za dużo przeczytałam kryminałów pani Christie i czas zrobić sobie przerwę.

Dobitnie o tym świadczy też fakt, że czytając Nemezis od samego początku podejrzewałam jedną osobę, wszystko układało się w całość. Jedyne co mnie martwiło, to to, że to było zbyt oczywiste i na pewno Agatha wymyśliła jakieś zaskakujące wyjaśnienie. Ale nie wymyśliła. Przez całą książkę była tylko 1 podejrzana, tylko 1 osoba miała motyw. Rola innych osób była aż nazbyt oczywista. To wszystko było jasne od samego początku!! Wymyśliłam jedno fantastyczne, ale intrygujące zakończenie, dlatego skoro nawet ja wymyśliłam coś lepszego, niż to co było oczywiste i proste to znaczy, że potencjał nie został w pełni wykorzystany. Jak już pisałam zdarzyło mi się odgadnąć kto jest mordercą, ale zazwyczaj nie wiedziałam do końca jaki jest motyw, był jakiś element zaskoczenia, a tu zupełnie nic, jestem bardzo rozczarowana.

Stephen King- Miasteczko Salem.

UWAGA SPOILERY!!

Pierwszą przeczytaną przeze mnie książką Kinga był Colorado Kid. To była na swój sposób ciekawa książka, ale nie zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne pozycje tego autora. Przede wszystkim nie podobało mi się to, że książka zupełnie nie ma jasnego zakończenia, a w książce, która jest z gatunku kryminałem zakończenie musi być, czytamy kryminały, bo chcemy się zabawić w detektywa i odkryć kto i dlaczego kogoś zabił.

Jednak ciągle w czasie  wizyt w bibliotece mój wzrok padał na książki Kinga. Postanowiłam dać mu drugą szansę. Wybrałam Miasteczko Salem, ponieważ zaintrygował mnie tytuł.

Generalnie książka jest dobra, wciągająca,trzyma w napięciu. Czytając ją autentycznie się bałam, zastanawiałam się co za chwilę się wydarzy. Autor stworzył nastrój grozy. Jednak to wszystko działo się w umyśle, strach przed nieznanym, bo tak na prawdę nie było się czego bać. Nie było jakiś mega przerażających scen, sam Barlow miejscami jest powiedziałabym, że nawet sympatyczny. Moim zdaniem książka mogłaby być lepsza. Po pierwsze myślałam, że dom Marstenów i Hubie odegrają jakąś większą rolę w powieści ( w książce była mowa o mocy odradzającego się zła).W końcu Bez wraca do Salem z powodu wydarzeń jakie miały tam miejsce, widział Hubiego. Gdyby to Hubert wrócił, był wampirem i porywałby dzieci, fabuła byłaby o wiele straszniejsza, to był potwór na miarę horroru, a nie Barlow. W sumie tak sobie teraz myślę, że byłam się czytając tą książkę, bo uległam sugestii autora i jego bohaterów, że bać się powinnam.

Z postaci polubiłam Marka,księdza Callahana i doktora Jimmy'ego. Zwłaszcza księdza. Bardzo podobały mi się wszystkie fragmenty w których była o nim mowa. Najbardziej przypadł mi do gustu fragment w którym ksiądz zastanawia się nad współczesnym złem, które jest głupie, bezmyślne i niezasługujące na litość, ani przebaczenie. I pokuta jaką wymyślił dla matki Randy'ego: sześć uderzeń w głowę i solidny kopniak w dupę. Idź i nie grzesz więcej. Mark jest co prawda postacią bardzo mało realistyczną, ale wzbudził moją sympatię, podobał mi się jego tok myślenia :). Inteligentny dzieciak. Podoba mi się w szczególności dwie sceny: w której pokonał tego osiłka w szkole, w mistrzowskim stylu (!) i kiedy uwolnił się z więzów w domu Marstenów.

Reszta głównych postaci: Ben, Susan i Matt była moim zdaniem dość nijaka.

Nie bardzo podobało mi się zakończenie. Nie rozumiem, dlaczego po zabiciu z miasteczka wyjechali (uciekli) na kilka miesięcy. Powinni tam wrócić następnego dnia i dokończyć sprawę. Ale w końcu wracają, ale czy ostatecznie uda im się pokonać wampiry, tego możemy się tylko domyślać. W tym wypadku nie przeszkadzało mi otwarte zakończenie, pasowało do gatunku.

Wyniki badań czytelnictwa za rok 2010

www.instytutksiazki.pl/pl,ik,site,6,4,25373.php
 Aż 56% Polaków nie zagląda do żadnych książek, nawet kucharskich czy słowników. 46% nie czyta choćby krótszych tekstów, artykułów lub opowiadań. Książek nie czytają nawet najlepiej wykształceni - wynika z badań Biblioteki Narodowej, ogłoszonych na dzisiejszej konferencji prasowej.

Wyniki badań czytelnictwa za rok 2010, przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową i TNS OBOP, nie podnoszą na duchu - mówi dyrektor BN dr Tomasz Makowski - szczególnie niepokoi fakt, że aż 20% osób z wyższym wykształceniem - czyli tych, którzy nas uczą, leczą, budują nam domy i mosty - w ogóle nie czyta, a więc nie podnosi i nie aktualizuje swoich kwalifikacji zawodowych.

Tegoroczne badanie pokazuje, że czytelnictwo w naszym kraju stoi nadal na bardzo niskim poziomie. Jakikolwiek kontakt z dowolną książką (także poradnikiem, albumem, książką umieszczoną w Internecie) w roku 2010 deklaruje zaledwie 44% badanych. W porównywalnych badaniach przeprowadzanych w Czechach i Francji liczby te wynoszą odpowiednio 83 i 69%. Kolejne zadane pytanie wykazało, że aż 46% badanych Polaków w ciągu ostatniego miesiąca nie przeczytało nie tylko książki, ale nawet dłuższego niż 3 strony artykułu czy opowiadania, choćby w Internecie.

Przeprowadzone badania dostarczają szczegółowych danych na temat społecznego zasięgu książki w różnych grupach, zależnie od wykształcenia, statusu materialnego czy miejsca zamieszkania. Po raz pierwszy zadano również pytanie o lekturę tekstu dłuższego niż 3 strony maszynopisu w przeciągu ostatniego miesiąca (np. artykułu, opowiadania, także w Internecie). To właśnie takie uszczegółowione badanie pozwoliło na odkrycie grupy 20% absolwentów wyższych uczelni oraz 27% uczniów i studentów nieczytających praktycznie nic. Tak dokładne informacje pozwalają zaplanować program działań mających na celu poprawę sytuacji. Pewne jest, że działania takie, również te już podejmowane, zarówno przez instytucje państwowe jak i organizacje pozarządowe, muszą być konsekwentne i systematyczne.

 
Połowa w ogóle nie czyta, w tym 1/5 studentów. Nie jestem zaskoczona. Co się tyczy studentów to na moim kierunku ( można powiedzieć, że to kierunek humanistyczny) 80% nie czyta wcale. Kiedyś facetka na angielskim zapytała się co lubimy czytać, to ludzie się roześmiali, przykre to, ale w tamtym momencie wstydziłam się powiedzieć, że ja bardzo lubię czytać.
Moim zdaniem ludzie tej niechęci do książek nauczyli się w szkole. Po przeczytaniu chociażby takiego Potopu można się nabawić trwałego wtrętu do książek. Potem z książką wiążą się same negatywne skojarzenia.
Po drugie to co to za obowiązek z tym czytaniem? Nie rozumiem tego, to, że ja lubię czytać, nie oznacza, że inni też powinni.

Porozmawiaj z nią.

Powalony film. W recenzjach czytam, że to film o miłości, ja tam miłości nie widziałam, ani wrażliwego pielęgniarza, tylko czubka i gwałciciela. Nie rozumiem tej przyjaźni między Marco i Benigno. Przecież Marco jest inteligentny i zdrowy na umyśle, jak dowiaduje się, że Lydia go zdradzała zachowuje się spokojnie, racjonalnie, co go połączyło z tym Benignem. Rozumiem, że dobrze im się razem rozmawiało, wspierał go w trudnych chwilach, ale to, że przyjechał do niego z drugiego końca świata i mu pomagał. Współczucie?? Ok, nie ważne to film. Powalony moim zdaniem. O co w nim chodziło nie wiem? Co miał pokazać? Że z pozoru zwyczajnych ludziach może czaić się niebezpieczny czubek? Nie wiem, bo generalnie miało być o rozmowie, o tym, że dopiero jak ukochane zapadły w śpiączkę to ich partnerzy zaczęli z nimi rozmawiać. Tylko, że Marco dość szybko dowiedział się, że Lydia go zdradzała, więc z nią nie gadał, więcej gadał z Benignem. Co prawda jest tam jedno zdanie Lydii, Marco mówi: przecież od godziny rozmawiamy, na to ona: to ty przez cały ten czas mówisz. Ale wydaje mi się, że jedno zdanie to za mało. Akcja w większości opiera się na historii Benigna- jego obsesja wobec Alicji, pobyt w więzieniu, śmierć. Nie rozumiem fenomenu, dobrych recenzji tego filmu. Nie podobał mi się i na pewno nie obejrzę go ponownie.

Kuroshitsuji 2

Właśnie korzystając z ferii oglądam 2 serię. Straszono, że lepiej, żeby w ogóle nie powstała, bo na pewno będzie klapa. Jestem na ostatnim odcinku i już mogę powiedzieć, że na pewno się z tym nie zgadzam. Co prawda 2 seria jest na niższym poziomie, można jej sporo zarzucić, ale jeśli powstanie 3 seria to na pewno obejrzę.  Mimo licznych minusów warto obejrzeć Kuro dla wspaniałych postaci takich jak Sebastian i Grell. To moja ulubiona 2. Generalnie lubię w tej serii postaci już znane z 1 serii: służba Ciela, Lau, Grabarz, Shinigami, no i nawet Ciel. Generalnie nie przepadam za nim, ale nie drażni mnie, więc to najważniejsze. Nowe postaci są generalnie nie ciekawe. No może Alois jest ok, ale bez rewelacji. Cloud jest dość nijaki, o Hannah się nawet nie wypowiem, trojaczki to jakaś kpina i tyle.Bardzo mi się nie podobała ilość zwyczajnie ohydnych i obrzydliwych scen. Często byłam trochę zniesmaczona i to epatowanie golizną why??? Moim zdaniem Alois nie straciłby na niczym, gdyby nie był sadystą, można było oddać jego charakter i to co przeżył czyniąc go po prostu wrednym i złośliwym. Bardzo drażniło mnie świecenie cycami przez Hannah, na pewno bym o wiele bardziej lubiła tą serię, gdyby tego nie było. W całej serii było stanowczo za mało Grella!!! Jednak kiedy się pojawiał był tak samo zabawny jak w 1 serii. Zabrakło również Grabarza i Shinigami- przełożonego Grella. Pojawiają się tylko raz. Pojawił się niestety również tylko w jednej scenie nowy Shinigami- wizualnie słaby, ale dostrzegłam w nim potencjał i chętnie zobaczyłabym go w większej ilości scen.

K-ON 2 Odcinek 1

Uwielbiam 1 część, niby nic specjalnego bo i postaci i fabuła nie powala, ale seria jest tak sympatyczna, że nie sposób jej nie lubić. To anime mnie po prostu relaksuje ^^. Właśnie obejrzałam 1 odcinek 2 serii- nadal jest miło i sympatycznie, nadal dziewczyny piją herbatkę i spędzają beztrosko czas w klubie muzycznym. Generalnie za dużo o tym odcinku powiedzieć nie można, przede wszystkim dziewczyny mają malutki problem, to ich ostatni rok w szkole i aby klub nie przestał istnieć i aby Azusa nie została sama szukają nowych członków do klubu. Niestety
nie wychodzi im to, ale dziewczyny się nie poddają. Co prawda ich sposoby na rekrutowanie świeżaków nie są powalające, oglądając to nie zwijałam się ze śmiechu, ale jest słodko, więc się nie czepiam. W 1 też nie było takiego mega rozwalającego humoru, ale to anime ma swój urok :) Wszyscy są tam dobrzy, mili, pomocni. Czasami troszkę złośliwi np. Ritsu i Sawa-chan, ale całkowicie nieszkodliwi.  Yui jest nadal słodka, urocza i zabawna. Właściwie, gdyby nie ona to to już nie byłoby to samo, to Yui tworzy klimat tego anime. Z jej ślamazarnością i piskami mogłaby być irytująca, ale jakimś cudem nie jest, normalnie nie lubię takich bohaterek, ale Yui ma we mnie swoją fankę. Jedyna rzecz, która na chwilę obecną bardzo mi się nie podoba to opening, ponieważ to anime muzyczne, więc minus jest bardzo duży. Endingu nie słuchałam, bo opening był wystarczającym koszmarkiem. Ale pomimo tego będę kontynuować oglądanie perypetii Yui, Mio, Ritsu, Azusy i Mugi.

Oczy szeroko otwarte.

Świat idzie to przodu hehehe. W Polskiej telewizji film o gejach i to nie o 3 w nocy :) Siedzę trochę w temacie homoerotyki, ale niestety nie słyszałam wcześniej o tym filmie :( nie wiem jak to się stało, nawet mało znane azjatyckie produkcje znam, kino ambitne i to mniej, nawet filmy krótkometrażowe. Ale oki błąd nadrobiony- wczoraj obejrzałam ten film. Powiem tak- to byłaby WIELKA STRATA nie znać tego filmu!!! Jest świetny. Wciągający, poruszający. Bardzo mi się podobały spotkania podczas których mężczyźni czytali świętą księgę i zastanawiali się nad sensem przeczytanych słów. Film zmusza do myślenia- jak to jest, czy homoseksualizm jest grzechem? Kiedyś próbowałam się zmierzyć z tym pytaniem, byłam katoliczką a wiara mówiła, że to grzech, nie mogłam się z tym za nic zgodzić i głównie z tego powodu odeszłam z Kościoła, przestałam się modlić.  W filmie jest wiele kwestii poddanych pod dyskusję, np. czy mamy ulec pokusie, czy mamy cierpieć, ale postępować właściwie. Ja odpowiedziałam sobie na to pytanie i sądzę, że postąpiłabym inaczej niż główny bohater, ale tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono, więc takie gdybanie nie ma sensu. Film świetny, oceniam 10/10 :)

Arese Lupin- Tajemnica wydrążonej iglicy.

To pierwsza książka Maurica Leblanc jaką przeczytałam, a kurzyła się u mnie na półce dość długo.  Autor ma niewątpliwie talent pisarski, fabuła jest wciągająca, ciekawa. Ani przez chwilę się nie nudziłam. Dużym plusem są nieoczekiwane zwroty akcji, zdarzały się momenty, że wydawało mi się, że już wiem co za chwilę się wydarzy a tu autor tak pokierował wydarzeniami, że byłam w całkowitym szoku. Do ostatniej strony fabuła była nieprzewidywalna. Czułam się tak jakby autor bawił się ze mną jak Lupin ze swoimi przeciwnikami, już myślałam, że jestem na tropie a tu okazuje się, że autor wyprowadził mnie w pole. Co do postaci to polubiłam jedną Isidore'a- bardzo inteligentny dzieciak, nie zadufany w sobie, zero arogancji, zbytniej pewności siebie. Kulturalny, grzeczny młodzian. Przy tym nie taki idealny, bo naszemu bohaterowi zdarza się mazać, beczeć, mdleć i trząść portkami ze strachu. Raz mnie to zirytowało, na przyjęciu na jego cześć, kiedy przeczytał artykuł w gazecie z którego wynikało, że to Lupin go przechytrzył, Isidore rozpłakał się, nie potrafił z godnością przyjąć porażki. Rozumiem, że się rozpłakał, jak się dowiedział, że ludzie Lupina porwali jego ojca, ale tu to już była przesada. Sądzę, że ta książka mogłaby być lekturą szkolną, jest krótka, ma w sobie trochę historii i ma bohatera, który może być wzorem do naśladowania dla młokosów. Co do Lupina to jakoś nie zdobył mojego serca, był dla mnie taki papierowy. Postać moim zdaniem zupełnie nierealna. Funkcjonariusze policji inteligencją nie grzeszą, są zupełnie bezbarwni. Aż szkoda, że w innych częściach Isidore raczej nie występuje, ale i tak na pewno przeczytam kolejne książki o Arsene Lupin.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...