wtorek, 16 października 2012

Dziewczęta z Szanghaju


Do tej pory uważałam się za fankę Lisy See, mogłam w ciemno kupić każdą jej książkę, gdyż jej nazwisko stanowiło dla mnie gwarant bardzo dobrej lektury. Shanghai girls mnie rozczarowały, losy Pearl i May nie poruszyły mnie, bohaterki mnie irytowały, nie potrafiłam się wczuć w ich sytuację, współczuć im. Mogłoby się wydawać, że książka jak najbardziej ma zadatki na poruszającą niezapomnianą lekturę, tragiczne losy, wpływ wojny, różnych dramatycznych zdarzeń, skomplikowane relacje rodzinne, ale nie. Na mnie nie zadziałało. Raczej nie przeczytam Marzenia Joy, jak sądzę kontynuacji Shanghai girls. Mam w domu jeszcze Sieć rozkwitającego kwiatu Lisy See. Ciekawa jestem czy mi się spodoba, różne czytałam opinie, hmmm poczytamy, zobaczymy :)

czwartek, 11 października 2012

Krótkie zapiski na temat ostatnio przeczytanych książek.


Kolacja z zabójcą, Gra na cudzym boisku

Po 3 książkach Marinninej i będąc w trakcie czytania czwartej mogę z całą pewnością stwierdzić, że jestem fanką kryminałów o major Anastazji Kamieńskiej. Przede wszystkim lubię Nastię. Bardzo często bohaterki kobiece mnie irytują, autorzy robią z kobiet jakieś niestabilne emocjonalnie lalunie, to jest moim zdaniem nagminne. Nastia ma głowę na karku, nie jest specjalnie uczuciowa i to mi się w niej podoba. Ma dystans i luz. Druga sprawa to ciekawa fabuła. Marinina wymyśla nietuzinkowe historie a przy tym nie ma się uczucia, że są naciągane i nieprawdopodobne. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to zakończenia, które nie są jak dla mnie dość wyczerpujące, nie wiadomo dokładnie co dalej ze sprawcami przestępstw.
Gra anioła
 Dobra książka, oryginalna, skłaniająca do refleksji historia. Aczkolwiek siłą rzeczy ma się ochotę dokonać porównania z Cieniem wiatru. I w tym porównaniu Gra anioła wypada nieco gorzej. Przede wszystkim nie porusza tak jak Cień i brakowało mi takiej postaci jak Fermin, która rozładowała by napięcia, wprowadziła by odrobinę komizmu. A tak tylko dramat, dramat i jeszcze raz dramat.





Czerwone gardło
Bardzo pozytywne odkrycie. To pierwsze i z całą pewnością nie ostatnie moje spotkanie z prozą Jo Nesbo. To, że autor potrafił mnie zainteresować historią dziejącą się w czasie wojny to sukces, gdyż raczej nie czytam nic co ma związek z historią, wojną. Czytałam każdą stronę z zapartym tchem, wciągnęła mnie ta historia. Nieustannie kombinowałam, próbowałam rozgryźć kto jest kim. Lubię taką umysłową gimnastykę podczas czytania kryminałów^^.




Mapa i terytorium
Hmmm i tu pojawia się mały problem. Czytałam i czytałam i nie wiedziałam o co właściwie chodzi. A chodzi pewnie o to, że świat jest do dupy, ludzie są beznadziejni i wszystko jest bez sensu. Hehehe trochę to piszę z przymrużeniem oka. Fakt jest jednak taki, że gdyby to była pierwsza książka  Houellebecqa jaką bym przeczytała to pewnie nie kontynuowałabym tej czytelniczej znajomości. Nie jest źle, to bardzo dobra książka, tylko, że ja nie chce się dołować, dlatego mapa i terytorium za bardzo do mnie nie trafiła.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...