wtorek, 30 października 2012
wtorek, 16 października 2012
Dziewczęta z Szanghaju
Do tej pory uważałam się za fankę
Lisy See, mogłam w ciemno kupić każdą jej książkę, gdyż jej nazwisko stanowiło
dla mnie gwarant bardzo dobrej lektury. Shanghai girls mnie rozczarowały, losy
Pearl i May nie poruszyły mnie, bohaterki mnie irytowały, nie potrafiłam się
wczuć w ich sytuację, współczuć im. Mogłoby się wydawać, że książka jak
najbardziej ma zadatki na poruszającą niezapomnianą lekturę, tragiczne losy,
wpływ wojny, różnych dramatycznych zdarzeń, skomplikowane relacje rodzinne, ale
nie. Na mnie nie zadziałało. Raczej nie przeczytam Marzenia Joy, jak sądzę
kontynuacji Shanghai girls. Mam w domu jeszcze Sieć rozkwitającego kwiatu Lisy
See. Ciekawa jestem czy mi się spodoba, różne czytałam opinie, hmmm poczytamy,
zobaczymy :)
czwartek, 11 października 2012
Krótkie zapiski na temat ostatnio przeczytanych książek.
Kolacja z zabójcą, Gra na cudzym boisku
Po 3 książkach Marinninej i będąc
w trakcie czytania czwartej mogę z całą pewnością stwierdzić, że jestem fanką
kryminałów o major Anastazji Kamieńskiej. Przede wszystkim lubię Nastię. Bardzo
często bohaterki kobiece mnie irytują, autorzy robią z kobiet jakieś
niestabilne emocjonalnie lalunie, to jest moim zdaniem nagminne. Nastia ma
głowę na karku, nie jest specjalnie uczuciowa i to mi się w niej podoba. Ma
dystans i luz. Druga sprawa to ciekawa fabuła. Marinina wymyśla nietuzinkowe
historie a przy tym nie ma się uczucia, że są naciągane i nieprawdopodobne.
Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to zakończenia, które nie są jak dla
mnie dość wyczerpujące, nie wiadomo dokładnie co dalej ze sprawcami
przestępstw.
Gra anioła
Dobra książka, oryginalna,
skłaniająca do refleksji historia. Aczkolwiek siłą rzeczy ma się ochotę dokonać
porównania z Cieniem wiatru. I w tym porównaniu Gra anioła wypada nieco gorzej.
Przede wszystkim nie porusza tak jak Cień i brakowało mi takiej postaci jak
Fermin, która rozładowała by napięcia, wprowadziła by odrobinę komizmu. A tak
tylko dramat, dramat i jeszcze raz dramat.
Czerwone gardło
Bardzo pozytywne odkrycie. To
pierwsze i z całą pewnością nie ostatnie moje spotkanie z prozą Jo Nesbo. To,
że autor potrafił mnie zainteresować historią dziejącą się w czasie wojny to
sukces, gdyż raczej nie czytam nic co ma związek z historią, wojną. Czytałam
każdą stronę z zapartym tchem, wciągnęła mnie ta historia. Nieustannie
kombinowałam, próbowałam rozgryźć kto jest kim. Lubię taką umysłową gimnastykę
podczas czytania kryminałów^^.
Mapa i terytorium
Hmmm i tu pojawia się mały
problem. Czytałam i czytałam i nie wiedziałam o co właściwie chodzi. A chodzi
pewnie o to, że świat jest do dupy, ludzie są beznadziejni i wszystko jest bez
sensu. Hehehe trochę to piszę z przymrużeniem oka. Fakt jest jednak taki, że
gdyby to była pierwsza książka Houellebecqa jaką bym przeczytała to pewnie nie kontynuowałabym tej
czytelniczej znajomości. Nie jest źle, to bardzo dobra książka, tylko, że ja
nie chce się dołować, dlatego mapa i terytorium za bardzo do mnie nie trafiła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)