Najpierw trochę prywaty. Wczoraj
obroniłam pracę licencjacką^^ i to na 5 :P Jestem mega szczęśliwa i dumna, że
wreszcie skończyłam studia i to z takim wynikiem :D Teraz w końcu mam wolne i mogę leniuchować i robić
to co lubię najbardziej, czyli czytać. W ostatnim czasie byłam tak pochłonięta
nauką, że nie miałam prawie na nic innego czasu. Jednak jak byłam przeciążona
nauką robiłam sobie krótkie chwile odskoczni i zaczytywałam się w kryminale Asy
Larsson- Krew, którą nasiąkła. Wczoraj po obronie od razu doczytałam do końca :)
Książka ta dała mi dużo
wytchnienia, mogłam się przy niej zrelaksować i na chwilę zapomnieć o nauce. Za
to plus^^. Co do ogólnego odbioru, to porównałabym czytanie tej książki do
oglądania programu typu Ukryta prawda, niby dramatycznie, ale nie traktuje się
tego poważnie, miły przerywnik i tyle. To tylko moje subiektywne zdanie, ale za
dużo tu dramy, a co za dużo to niezdrowo. Większość bohaterów prowadzi bardzo
przygnębiającą, a nawet nie dającą nadziei egzystencję, nieustające pasmo
nieszczęść. Powiem więcej, odniosłam wrażenie, że ktoś tu próbuje grać na
emocjach czytelników.
Teraz pozytywy. Podobał mi się
wątek Lisy i Mildred, historia wilczycy, ciekawe pod względem psychologicznym
postaci, pełen tajemniczości klimat. Miłe czytadło.
Moja ocena: 4/10