Pewnie to i głupie, ale czasami podnosi mnie na duchu myśl, że inni mają gorzej, myśl, że mogło być gorzej. Pozwala to dostrzec pozytywy. Musi istnieć smutek, żeby docenić radość. Wywiady Anny Maruszeczko z kobietami, które znalazły się na życiowym zakręcie i wyszły na prostą dają wiarę, że nawet z najtrudniejszym problemem można sobie poradzić i żyć potem normalnie, można być szczęśliwym. Najbardziej wstrząsnęła mną historia Urszuli Meli. Niesamowite, że coś takiego przydarzyło się w tak krótkim czasie jednej osobie i ta kobieta po takich przejściach nadal żyje i nie wegetuje, tylko żyje. Niesamowicie silna kobieta! Ta książka to dla mnie również ostrzeżenie, żeby nigdy nie myśleć: nic gorszego już nie może mnie spotkać, bo może, zawsze może być gorzej i lepiej się o tym na własnej skórze nie przekonywać. Historie opowiedziane przez bohaterki kobiety na zakręcie budzą lęk, niepokój (bo przecież mi też się może coś takiego przytrafić), a także nadzieje i siłę, bo nawet, jeśli coś się przytrafi, to można przeciwności losu pokonać. Polecam lekturę tej książki wszystkim kobietom!
Z pewnością przeczytam-bo lubię tego typu literaturę. :0
OdpowiedzUsuń