Obecnie, po przeczytaniu kilku jego książek i po "przetrawieniu" ich nareszcie czuję, że je rozumiem. Ogromną zaletą książek Murakamiego jest to, że nie łatwo zapomnieć o nich, człowiek na długo po przeczytaniu książki zastanawia się nad jej treścią, próbuje połączyć wszystkie elementy, oddzielić to co naprawdę ważne- sedno powieści, od rzeczy mniej istotnych. Miałam tak zwłaszcza po przeczytaniu Kroniki ptaka nakręcacza, była to pierwsza powieść tego autora przeze mnie przeczytana i nie bardzo wiedziałam z czym to się je :). W zrozumieniu pomogły mi recenzje innych osób, artykuły. Teraz wiem czym jest realizm magiczny.
Twórczość M. nie na leży to łatwych i przyjemnych ( chyba, że pozornie), czytelnik musi się nieźle natrudzić, musi przebrnąć przez gąszcz aluzji i metafor. Autor daje kilka wskazówek, reszta należy do nas. Jego książek nie da się czytać jedna po drugiej ciągiem, najlepiej jest robić sobie dość długie odstępy czasu pomiędzy kolejnymi, aby w pełni je przemyśleć i zrozumieć.
Ostatnio przeczytałam Przygodę z owcą.
Przyjaciel głównego bohatera przesyła mu zdjęcie owiec i prosi go, aby umieścił je w jakimś folderze reklamowym. Bohater spełnia tę prośbę i takim sposobem zostaje wplątany w wir fantastycznych wydarzeń.
Zostaje zmuszony do odnalezienia owcy ze zdjęcia, ma na to miesiąc. Wyrusza w towarzystwie dziewczyny o pięknych uszach na poszukiwanie owcy. Skąd tyle szumu wokół jednej owcy? Dowiecie się z Przygody z owcą :P
Totalnie zwariowana historia. Świat realny miesza się z nierealnym, nie ma między nimi wyraźnej granicy. Absurd i szaleństwo, ale w tym szaleństwie jest metoda.
Przypadkowo kolejną książką jaką czytam M. jest Tańcz, tańcz, tańcz. Jak się okazało bezpośrednia kontynuacja Przygody z owcą. Bardzo się cieszę, że akurat w takiej kolejności czytam te książki, szczęśliwy los^^
Jak pomyślałam o Tańcz, tańcz, tańcz to przypomniało mi się co zamierzałam napisać :) a mianowicie, że puki co wolę Murakamiego w krótszych formach, np. Sputnik Sweetheart i Przygoda z owcą. Nie podoba mi się jak np. w Kronice- za wiele wątków, nie wiadomo co jest najważniejsze, za dużo postaci, każda mi historie, poza tym w tych dłuższych powieściach jest więcej takich wypełniaczy- opisy co bohater robił po kolei ze zdumiewającą precyzją, co je, gdzie spacerował itd. do znudzenia. Mam wrażenie, że te opisy nic nie wnoszą, usypiają czujność i po prostu nudzą.
Jak to ja prawie zawsze znajdę jakiś minus, ale generalnie
bardzo lubię pana M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz