Do tej pory uważałam się za fankę
Lisy See, mogłam w ciemno kupić każdą jej książkę, gdyż jej nazwisko stanowiło
dla mnie gwarant bardzo dobrej lektury. Shanghai girls mnie rozczarowały, losy
Pearl i May nie poruszyły mnie, bohaterki mnie irytowały, nie potrafiłam się
wczuć w ich sytuację, współczuć im. Mogłoby się wydawać, że książka jak
najbardziej ma zadatki na poruszającą niezapomnianą lekturę, tragiczne losy,
wpływ wojny, różnych dramatycznych zdarzeń, skomplikowane relacje rodzinne, ale
nie. Na mnie nie zadziałało. Raczej nie przeczytam Marzenia Joy, jak sądzę
kontynuacji Shanghai girls. Mam w domu jeszcze Sieć rozkwitającego kwiatu Lisy
See. Ciekawa jestem czy mi się spodoba, różne czytałam opinie, hmmm poczytamy,
zobaczymy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz