Mocna rzecz!- tak brzmiały moje pierwsze myśli po przeczytaniu kilkunastu stronic Możliwości wyspy. Książka jest brutalna, szczera, bezkompromisowa. Autor rozlicza społeczeństwo z jego upadku moralnego bez litości, bez ceregieli. Mówi bardzo dosadnie. Taki styl pisania bardzo przypadł mi do gustu, gdyż sama mam zwyczaj mówić wprost, bez owijania w bawełnę, nie lubię bawić się w uprzejmości i gładkie słówka. Dla Houellebecq’a nie istnieje coś takiego jak tabu. Często jest wręcz okrutny w ukazywaniu ludzkich słabości, małości. Wśród głównych problemów poruszanych w powieści są kult młodości, dyskryminacja ludzi starych, postępująca izolacja ludzkości, zanik więzi, miłości.
Wizja przyszłości stworzona przez Houellebecq’a nie napawa optymizmem. Co prawda spełniło się odwieczne marzenie ludzkości o nieśmiertelności, nie trapią ich żadne problemy, zero stresu, żyją bezpiecznie, są w pełni samowystarczalni. Ale mimo to nie są szczęśliwi, gdyż wraz z eliminacją źródła największych ludzkich cierpień wyeliminowano źródło największych radości.
Lektura jest ciężka i przygnębiająca. Możliwość wyspy działa na czytelnika jak lodowaty prysznic, zdecydowanie otrzeźwia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz